Mecz, który trzymał w napięciu do samego końca. Drużyna Łukasza Fabiańskiego zawiodła

W pierwszym meczu kolejnej fazy Ligi Europy zagrały ze sobą Sevilla i West Ham. Spotkanie obfitowało w emocjonujące akcje, choć zawodnicy obu zespołów długo nie potrafili postawić kropki nad „i”.
Nikola Vlasić najgroźniejszym piłkarzem West Hamu
Niebywale dogodnej sytuacji nie wykorzystał West Ham w 11. minucie spotkania. Bono miał duże szczęście, że Vlasić nie przyłożył się w ogóle do uderzenia głową. Chorwat stał w odległości kilku metrów od bramki, nie pilnował go żaden rywal, a mimo wszystko strzelił prosto w golkipera.
Ta akcja poniekąd rozpoczęła wymianę ciosów między obiema drużynami, które co parę minut stwarzały sobie groźne okazje. Wciąż jednak brakowało dobrego wykończenia – na przykład, gdy Torres uderzał z woleja z kilkunastu metrów, albo kiedy minimalnie niecelny strzał oddał Munir. Ciepło ze strachu zrobiło się Sevilli też w momencie kolejnego uderzenia Vlasicia, które Bono obronił koniuszkami palców.
Wymiana ciosów w drugiej połowie. Znakomity wolej Munira
Tuż po wznowieniu gry Młoty znów odważnie ruszyły do ataku, a golkiper Los Nervionenses musiał popisać się refleksem, gdy z dystansu huknął Soucek. Z kolei Areola zachował się znakomicie po uderzeniu głową En-Nesyriego kilka minut później.
W końcu jednak po godzinie gry obejrzeliśmy bramkę. Padła ona po stałym fragmencie, a konkretnie po rzucie rożnym. Obrońcy The Irons zupełnie zapomnieli o czekającym na skraju pola karnego Munirze, a ten zdobył bramkę za sprawą idealnego woleja. Kilka minut później francuski golkiper mógł tylko oprowadzić piłkę wzrokiem po uderzeniu Corony. Meksykanin jednak pomylił się o kilka centymetrów. Minimalnie pomylił się również Ocampos po jednej z kontr.
Z kolei ofiarna interwencja Navasa, która o niemal zakończyła się kontuzją, sprawiła, że Lanzini nie doprowadził do remisu. Hiszpan rzucił się pod nogi Argentyńczyka, a ten przypadkowo nadepnął go po oddaniu strzału.